O "Sędzi Wesołowskiej" trochę inaczej;)
Rzecz spiso-treścio-podobna  
  Strona, że tak powiem, główna
  Do poczytania:
  OK - parodia SAMW: epizod I
  . . . . . . . . . . . . . . . . epizod II
  . . . . . . . . . . . . . . . . epizod III
  Kolorowe:
  Obrazki - projekt własny
  Animacje!
  Odszukane, czyli raczej nie moje:
  Dowcipy o adwokatach
  Aforyzmy, czyli czwarty wymiar
  Jak youtube zaskakuje
  Rzeczy techniczne:
  Czy ktoś mnie odwiedził?
  Kontakt with mee
  __________________[edytuj]__________________
. . . . . . . . . . . . . . . . epizod II
Teraz dla odmiany w dzień, ale chyba takiemu pisaniu nie sprzyja przytomność umysłu. A może to dlatego, że rzecz zaczyna wreszcie do czegoś zmierzać?


Sędzia Anna Maria Wesołowska
Parodia epizod II
czyli zeznania pokrzywdzonej i jej przyjaciółki


SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
(wzdycha) W takim razie, skoro nawet nie ma o co zadawać pytań, poproszę do barierki panią oskarżycielkę posiłkową. (Krasicka podchodzi do barierki) Dobrze... Nazywa się pani Agnieszka Krasicka. Czy się pani zajmuje?
AGNIESZKA KRASICKA:
Jestem studentką.
ANDRZEJ MĘKAL:
Oho, studentka, czyli znowu wszystko zejdzie na...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Paaanie mecenasie! (do oskarżycielki) Ile ma pani lat i gdzie pani mieszka?
AGNIESZKA KRASICKA:
Mieszkam w Zarębowie i mam 31 lat.
MAGDALENA WILK:
Moment, moment... Studiuje pani i ma 31 lat?
AGNIESZKA KRASICKA:
A co nie wolno?
MAGDALENA WILK:
Aha... A co takiego pani studiuje, jeśli wolno zapytać?
AGNIESZKA KRASICKA:
(po chwili wahania) Prawo... (widząc reakcje) Ale... No co..?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
(z trudem dochodząc do siebie i pukając na ślepo młotkiem po stole) Spokój, spokój tam na widowni! Swoją drogą ja na waszym miejscu bym się tak nie cieszyła..! I wy tutaj też przestańcie... (do oskarżycielki) Dobrze, na czym skończyliśmy..? Aha... Niech pani opisze całe zdarzenie.
AGNIESZKA KRASICKA:
No więc... Dopiero co wyszłam od kosmetyczki, która zrobiła mi nowiutkie paznokcie. Nawiasem mówiąc zapłaciłam na nie ponad 20 zł, co wolałabym, żeby ci oskarżeni dobrze zapamiętali!
ZENON LEŚNIAK:
Tyle pieniędzy... Ja bym sobie za to kupił piwo.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Panie Leśniak!!!
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Zenek, jak ty przy ludziach..! Za dwie dychy to tylko francuskie wytrawne!
ARTUR ŁATA:
Już sobie państwo wystarczająco nakupili.
ANDRZEJ MĘKAL:
A niech się pan prokurator odczepi wreszcie!
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Niech pani mówi dalej.
AGNIESZKA KRASICKA:
(wpatrując się w panią mecenas) A... a jak dostanę pisakiem?
JAROSŁAW MALINOWSKI:
To panią szybko odwieziemy do kostnicy.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Panie Malinowski..!
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Znowu wstać? Nogi mnie bolą...
MAGDALENA WILK:
(ciszej) No to czemu się pan udziela?
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Bo język mnie nie boli...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
(wściekła) Proszę się zamknąć i wstać! Nie wolno przerywać przesłuchania świadka! Jeśli jeszcze raz odezwie się pan bez zgody sądu, w dodatku z taką wcale nieśmieszną odzywką, to zostanie pan ukarany karą pieniężną albo nawet wyrzuceniem z sali rozpraw! Zrozumiał pan?
JAROSŁAW MALINOWSKI:
To już chyba nawet nie będę siadał...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
I słusznie. (rozgląda się na boki) I do was też to się tyczy..! Pani Krasicka, proszę mówić dalej i niech pani próbuje nie zwracać na nich uwagi. Nie wiem, co się dzisiaj dzieje... Zwykle to tylko prokurator wrzeszczy...
ARTUR ŁATA:
(wstaje) O przepraszam, Wysoki Sądzie, ale proszę tak o mnie...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Powiedziałam „zwykle“, bo czasami jest pan Sobczak.
ARTUR ŁATA:
Oj, bo sobie pójdę!
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
A proszę bardzo. Wszyscy sobie idźcie.
AGNIESZKA KRASICKA:
(patrząc podejrzliwie na sędzię) No więc... idę sobie ulicą, aż tu nagle zza zakrętu wypadają dwa rowery! Ten oskarżony (wskazuje na Leśniaka) jechał z przodu, a ten drugi za nim. I nagle coś się tam stało, wpadli na jakiś samochód, potem na hulajnogę...
ANDRZEJ MĘKAL:
Zapytam wprost. Czy widziała pani, czyj but wkręcił się w koło od roweru?
AGNIESZKA KRASICKA:
Nooo, tak jakoś... na odwrót...
ANDRZEJ MĘKAL:
Co to znaczy „na odwrót“?
AGNIESZKA KRASICKA:
To znaczy... że ten który jechał pierwszy... No bo wie pan, ten but był bardzo długi...
ANDRZEJ MĘKAL:
(do obrończyni) Magda, wymienisz się ze mną?
JAROSŁAW MALINOWSKI:
O nie, ja zapłaciłem za ładną panią mecenas i chcę ładną panią mecenas, a nie jakiegoś pana mecenasa!
ZENON LEŚNIAK:
Mój pan mecenas też jest ładny.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
(stuka młotkiem) Proszę państwa..!
ZENON LEŚNIAK:
Ale... chyba pani nie zaprzeczy, że jest ładny..? (dostaje z łokcia od adwokata)
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
(podnosi tamtego buta) Poznaje pani ten but?
AGNIESZKA KRASICKA:
Eeee... Nie, ale to chyba nie jest mój rozmiar.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
(wzdycha) Mój też nie, ale czy to on był na miejscu przestępstwa?
AGNIESZKA KRASICKA:
Proszę pani, tam po 10 minutach było wszystko! Ciężarówki, motory... Widziałam nawet jakąś kotwicę, a przecież znajdujemy się bliżej gór niż morza!
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Oj Zenek, że aż tak byłeś zalany to nie wiedziałem!
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Panie Malinowski, proszę wstać! I pan też, bo że teraz pan nie odpowiedział, to nie szkodzi - za 5 minut skomentowałby pan co innego. Za naruszenie powagi sądu pomimo ostrzeżenia wyznaczam wam obu po 300 złotych kary!
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Aaaeee...
ZENON LEŚNIAK:
Za naruszenie czego..?
JAROSŁAW MALINOWSKI:
(do obrończyni) A ile to będzie w przeliczeniu na tory?
MAGDALENA WILK:
(ciszej) Niech pan lepiej nie pyta, bo nie nadążę z liczeniem!
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
No, może teraz trochę spokoju będzie...
ARTUR ŁATA:
Więc... Rozumiem, że według tego, co pani zaobserwowała but należał do osoby, która jechała z przodu?
ANDRZEJ MĘKAL:
O nie, pan dezorientuje pokrzywdzoną! Powiedziała tylko, że jej zdaniem mój klient jechał pierwszy, ale nie powiedziała, do kogo but należy!
ARTUR ŁATA:
E-e, powiedziała, że „na odwrót“.
ANDRZEJ MĘKAL:
Czyli równie dobrze but drugiej osoby mógł się wkręcić w koło roweru pierwszej!
AGNIESZKA KRASICKA:
Nieee, to ta pierwsza osoba miała taką długą nogę i przez to się wkręciła.
ANDRZEJ MĘKAL:
Jak może pani być tego pewna biorąc pod uwagę wyjątkowość sytuacji, w jakiej to zaszło?
AGNIESZKA KRASICKA:
Wyjątkowość..?
ANDRZEJ MĘKAL:
Tak. Oskarżeni nadjechali szybko, więc ciężko było dokładnie się im przyjrzeć. Jednak co ważniejsze była pani pod silnym wrażeniem nowowymalowanych paznokci!
AGNIESZKA KRASICKA:
Ma pan rację...
MAGDALENA WILK:
A właściwie dlaczego nie zdejmie pan odcisków palców z tego buta, skoro tak pana interesuje do kogo należał?
ARTUR ŁATA:
No przepraszam..! Prokuratura zdejmowała już odciski z noży, szklanek, kamieni, siekier, dachówek, monitorów, liści, płyt CD, drobinek piasku, poduszek i chusteczek do nosa, ale chyba pani mecenas nie myśli, że uda nam się ten numer z takim okazem obuwia! Ja mogę z niego odczytać najwyżej kształt psiej szczęki, z którą miał wtedy do czynienia!
ANDRZEJ MĘKAL:
Podczas karambolu?
ARTUR ŁATA:
Tego prokuratura nie jest w stanie wykluczyć.
AGNIESZKA KRASICKA:
Pies też tam był. I żyrafa...
ZENON LEŚNIAK:
O, a widziała pani może moje ziemniaki?
ARTUR ŁATA:
Chyba ma pan na myśli frytki...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
No dobrze, na razie możemy przyjąć, że obuwie nie miało takiego znaczenia dla sprawy... Wkońcu nie wiemy, czy nie znalazło się tam przypadkiem. Niech pani kontynuuje.
AGNIESZKA KRASICKA:
Nooo przeciągnęli to wszystko pół metra ode mnie, coś mnie zahaczyło, no to ja próbowałam się zatrzymać, złapać czegoś, ale potknęłam się na skórce od banana...
ANDRZEJ MĘKAL:
Wysoki Sądzie, na skórce od banana można się poślizgnąć a nie potknąć..! (rozgląda się) Dobra, nie ważne...
AGNIESZKA KRASICKA:
No to próbowałam się złapać czegokolwiek i już chyba w akcie desperacji zaczęłam łapać się asfaltu! (w płacz) Moimi pięknymi paznokciami!!!
ARTUR ŁATA:
Taaak... (patrzy w akta) Wiele osób odniosło uszczerbek na zdrowiu tylko dlatego, że później myliło owe miejsce zajścia z przejściem dla pieszych.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Tak, sąd dysponuje zarówno zdjęciami miejsca zdarzenia, jak i samych paznokci. Proszę strony o zapoznanie się.
(prawnicy podchodzą)
MAGDALENA WILK:
(patrząc na zdjęcie) Auuaaa...
ZENON LEŚNIAK:
Jaki te paznokcie mają kolor?
ANDRZEJ MĘKAL:
Jasny różowy.
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Oooo, rzeczywiście, były tam takie okruszki! I przejście też mi mignęło...
AGNIESZKA KRASICKA:
Wolałabym do tego nie wracać. No więc... jechałam zaczepiona wtedy na czymś, coś mnie szarpnęło...
ZENON LEŚNIAK:
(przerywa) A, panie prokuratorze, nie ma dowodów na to, że tam gdzieś była moja noga, prawda?
ARTUR ŁATA:
Nie, na to dowodów nie ma, natomiast nie mamy pewności co do reszty.
AGNIESZKA KRASICKA:
Wtedy wylądowałam na dachu jakiegoś samochodu, później pod przyczepą i dopiero wszystko się zatrzymało. A moje paznokcie... to... to...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Moim zdaniem powinna się pani cieszyć, że nie skręciła sobie pani karku.
MAGDALENA WILK:
A moim zdaniem wtedy straty poniesione przez tę panią nie byłyby aż tak duże.
AGNIESZKA KRASICKA:
Dziękuję. Tylko kobieta może zrozumieć kobietę.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Czy są jeszcze jakieś pytania do świadka?
PRAWNICY:
(kolejno) Nie, dziękuję.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
A może chciałaby pani jeszcze coś dodać?
AGNIESZKA KRASICKA:
(po namyśle) Nooo... To rzeczywiście mogło wyglądać jak przejście dla pieszych.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
W takim razie proszę na salę pierwszego świadka, panią... Barbarę Rondo.
WOŹNY SĄDOWY:
Świadek Brabara Rondo.
BARBARA RONDO:
(wchodzi)
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Nazywa się pani...
BARBARA RONDO:
Barbara Rondo.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Pani wiek, zawód i miejsce zamieszkania..?
BARBARA RONDO:
Mieszkam niedaleko Kwaśnicy Górnej i jestem manikiurzystką. A wiek... Aaaa mogłabym prosić o wyłączenie jawności rozprawy..?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Proszę pani, taką procedurę przeprowadza się jedynie w szczególnych przypadkach! Myśli pani, że tym wszystkim ludziom chce się wstawać tylko dlatego, że jakiemuś świadkowi stuknęła 50-tka?
BARBARA RONDO:
A pani na początku każdej rozprawy też mówi, ile ma lat?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Nie, bo ja tu nie jestem „panią“, tylko sędzią i ludzi nie powinien obchodzić mój wiek, tylko to ile posiedzą.
BARBARA RONDO:
Aaaa... No a ile pani ma?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
(opada na oparcie) Przewodnicząca rezygnuje z przesłuchania tego świadka.
AGNIESZKA KRASICKA:
Ale... ale to jest moja manikiurzystka, ona na pewno powie coś istotnego dla sprawy..!
ANDRZEJ MĘKAL:
Taaa, akurat! (wstaje) Przychylam się do wniosku!
ZENON LEŚNIAK:
(uśmiechnięty) Jak pani ma taką manikiurzystkę, to już sam bym mógł te paznokcie obcinać.
AGNIESZKA KRASICKA:
Pan już wystarczająco obciął!
BARBARA RONDO:
To jak, mam iść do domu?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Nie, niech już pani zostanie, bo mi się znowu tu zaczną wydzierać. Więc co pani wie na temat tej sprawy?
BARBARA RONDO:
To właśnie u mnie ta miła pani robiła paznokcie przed tym strasznym wypadkiem...
ANDRZEJ MĘKAL:
„Miła pani“? Czy mamy rozumieć, że ma pani na myśli pokrzywdzoną?
AGNIESZKA KRASICKA:
No chyba nie pana, no..!
ZENON LEŚNIAK:
Właśnie, Wysoki Sądzie! Ten świadek wnosi do sprawy fałszywe zeznania!
AGNIESZKA KRASICKA:
No nie wiem, czy pan wie, ale ja jestem bardzo miłą panią! (tu następuje wyjątkowo celny rzut pisakiem w oko oskarżycielki posiłkowej z ręki pani mecenas)
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
(z niezmąconym spokojem) Kontynuujmy.
BARBARA RONDO:
(na jej twarzy pojawia się smutek) No więc... Kiedy lakier wysechł, ponaklejałam na nim takie błyszczące kolorowe kwiatuszki i... i... i nałożyłam następny lakier... Powinna jeszcze u mnie zostać... poczekać, aż wyschnie, aż nabierze koloru, ale... powiedziała, że bardzo się śpieszy i wyszła... (w jej oczach pojawiają się łzy) Nie powinnam jej wtedy puszczać na tę ulicę... Kiedy... kiedy później zobaczyłam te połamane, zdarte paznokcie... ten porysowany lakier... (pociąga nosem) I te... te malutkie porozrywane serduszka..!
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
(z troską) Czy jest pani w stanie mówić dalej..?
BARBARA RONDO:
Tak, tak, postaram się... A czy mógłby mi ktoś podać wody?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Panie Dudzik, proszę przynieść szklankę wody dla pani oskarżycielki posiłkowej.
BARBARA RONDO:
Te drobniutkie delikatne kwiatuszki wtarte w asfalt... (ryczy na całego) Nie daruję wam dranie..! To było dzieło mojego życia!
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Widziałem te serduszka na betonie - nic specjalnego.
BARBARA RONDO:
Domagam się kary śmierci dla tych barbarzyńców!
AGNIESZKA KRASICKA:
Właśnie!
MAGDALENA WILK:
(złośliwie) Tak, pan prokurator z pewnością o to wniesie.
BARBARA RONDO:
Mają smażyć się w piekle!
ARTUR ŁATA:
Nooo... To już lekko wykracza poza moje kompetencje.
WOŹNY SĄDOWY:
(niesie szklankę wody)
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Dziękuję, panie Dudzik.
BARBARA RONDO:
(patrzy zaciekawiona na pana Dudzika) A czy... sąd mógłby pozwolić, żeby pan Dudzik postał ze mną tutaj trochę..? Wtedy napewno czułabym się pewniej przy takim odważnym ochroniarzu i łatwiej by mi przyszło mówić o tych wszystkich okropnościach.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Jeśli pan Dudzik nie ma nic przeciwko...
WOŹNY SĄDOWY:
(zdecydowanie nie ma nic przeciwko)
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Więc... pani pokrzywdzona wyszła z pani salonu i co dalej? Co pani zobaczyła?
BARBARA RONDO:
Chwilę nic się nie działo, więc wróciłam do pracy. Jakiś chłopak zażyczył sobie portret swojej dziewczyny z groszkiem w nosie na górnej jedynce...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Dobrze... Zostawmy ten wątek.
BARBARA RONDO:
Nagle usłyszałam straszny trzask! Coś... jak helikopter wpadający do skupu złomu...
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Wysoki Sądzie, ja chcę zadać pytanie!
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
O, a widzi pan, że można po ludzku! Proszę.
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Skąd miała pani porównanie???
BARBARA RONDO:
Noo... eee... Ja nie chcę odpowiadać na to pytanie, Wysoki Sądzie.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Proszę pani, jest pani świadkiem i musi pani odpowiadać na wszystkie pytanie, które nie zostały uchylone, jak głupie by ono nie było.
MAGDALENA WILK:
No chyba że naraża panią lub bliską pani osobę na odpowiedzialność karną.
BARBARA RONDO:
A to z tego, co mówi pani mecenas wynika, że nie muszę.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Aaa... A czy kiedy usłyszała pani ten huk wyszła pani na zewnątrz?
BARBARA RONDO:
Niestety dopiero później. Chciałam wyjść od razu, ale jak już wróciłam z cyfrówką i popcornem, to nie mogłam otworzyć drzwi, bo przewróciła się na nie jakaś wielka opona. Jak wkońcu ten facet od tatuażu na zębach wywarzył drzwi to już było po wszystkim.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Widziała gdzieś pani oskarżonych?
BARBARA RONDO:
Nie... Jedyne, co wtedy zobaczyłam to gigantyczna góra poprzewracanych samochodów, połamanych drzew i... innych rzeczy na środku drogi, ale... te kawałeczki serduszek... (i znowu w płacz) Próbowałam jakoś ratować moją klientkę, drogi lakier, klej brokatowy, nic nie pomogło...
ANDRZEJ MĘKAL:
Czy pani czasem nie przesadza?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Panie mecenasie!
BARBARA RONDO:
(wściekła i wciąż płacząca chce rzucić się na obrońcę z torebką)
ANDRZEJ MĘKAL:
Dobrze, dobrze, musiałem spytać... Bo według mnie pani poprostu udaje, żeby zjednać sobie przychylność sądu, że... tak powiem obrazowo, ryczy pani na pokaz...
BARBARA RONDO:
Jest pan bezczelny..! (znów się na niego rzuca, ale tym razem pan Dudzik ją łapie za bluzkę, a ona wymachuje torebką w powietrzu)
ANDRZEJ MĘKAL:
A wie pani, co ja myślę? Że razem ze swoją przyjaciółką znalazła pani orginalny sposób na wyłudzenie odszkodowania od naszych klientów.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Panie mecenasie, to nie czas i miejsce na wyciąganie takich wniosków!
ANDRZEJ MĘKAL:
Wiem, Wysoki Sądzie, ale lubię czasem podokuczać świadkowi. (do świadka) Czy nie było tak, że celowo połamały panie paznokcie na miejscu zajścia karambolu, żeby skorzystać z tego zdarzenia i zwalić winę na naszych klientów?
AGNIESZKA KRASICKA:
Jak pan śmie..!
BARBARA RONDO:
Właśnie! Ja jestem artystką!
ZENON LEŚNIAK:
To nadal jest sztuka, tylko że już współczesna.
ARTUR ŁATA:
Panie mecenasie, gdyby te ofiary... znaczy: pokrzywdzone wymyśliłyby coś takiego, to przede wszystkim starałyby się przekonać sąd, że oskarżeni są winni i obie zgodnie zeznawałyby, że widziały, jak popełniali przestępstwo. Jestem pewien, że ani pan Leśniak ani Malinowski nie byliby nawet w stanie się tego wyprzeć.
AGNIESZKA KRASICKA:
No właśnie, głupia, dlaczego tak nie zeznałaś!
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Pani Krasicka, proszę wstać..!
AGNIESZKA KRASICKA:
Ale... Ja tu jestem ofiarą...
ANDRZEJ MĘKAL:
(radośnie) No to napewno.
ARTUR ŁATA:
(ciszej) Ile razy mam pani powtarzać, że pani POKRZYWDZONĄ, a nie OFIARĄ?? Przecież pani przeżyła!
BARBARA RONDO:
Pewnie Adzi trudno jest w to uwierzyć.
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Pani Krasicka, niech się pani nie martwi! Ja też tak naprawdę nie żyję!
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Znowu chcecie mnie przegadać? Pani ofiara dostaje 300 złotych kary!
MAGDALENA WILK:
No więc... pan prokurator sądzi, że gdyby pokrzywdzona i świadek sfingowały wypadek to zdecydowanie starałyby się zwalić winę na oskarżonych. Ale jednak świadek mogła się spodziewać, że jako osoba winna będzie chciała celowo rzucić podejrzenie i właśnie zrobiła rzecz całkiem przeciwną, czego pan prokurator się nie spodziewał!
ARTUR ŁATA:
No tak, ale przecież i to mogła...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Ależ proszę państwa! To nie jest „Phoenix Wright: Ace Attorney“, żebyście kombinowali nad rozwiązywaniem sprawy! Nam wystarczy, że poczekamy na Świadka-Który-Wszystko-Wie i już cała sprawa się wyjaśni. Po co mieszać?
ARTUR ŁATA:
Przepraszam, Wysoki Sądzie.
MAGDALENA WILK:
Przepraszam.
ANDRZEJ MĘKAL:
No trudno, przepraszam.
ZENON LEŚNIAK:
Ten wasz reżyser to nudziarz. I też przepraszam bardzo, Wysoki Sądzie.
ARTUR ŁATA:
(po namyśle) Wysoki Sądzie, odnoszę wrażenie, że mimo wszystko obrona nie jest do końca przekonana co do prawdziwości zeznań świadka.
ANDRZEJ MĘKAL:
Bo one coś kombinują i tyle.
ZENON LEŚNIAK:
(zaciekawiony, do prokuratora) No i co pan teraz zrobi?
ARTUR ŁATA:
(wstaje i podchodzi do loży sędziowskiej) Mogę prosić o zdjęcia z miejsca wypadku?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
(podaje) Proszę.
ARTUR ŁATA:
(podchodzi do świadka i pokazuje pierwsze zdjęcie) Czy widziała pani to osobliwe przejście dla pieszych?
(Słychać odgłosy westchnień na widowni)
BARBARA RONDO:
Tak... tak jakby...
ARTUR ŁATA:
(pokazuje drugie) I ważniejsze: czy rozpoznaje pani te paznokcie?
BARBARA RONDO:
(przerażona) Tak... TAK! To... to są moje paznokcie!!! (z miejsca mdleje)
ARTUR ŁATA:
(do obrońcy, krzyczy) Czy taaak, pana zdaniem, paaanie mecenasie, zachowuje się ktoś, kto sam spowodował takie zniszczenia??
ANDRZEJ MĘKAL:
(zaniemówił)
ARTUR ŁATA:
(zadowolony wraca na miejsce) Dziękuję, Wysoki Sądzie.
MAGDALENA WILK:
(zerka na leżącego świadka) Wiedziałam, że to nie będzie najlepszy pomysł.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
No cóż, panie Dudzik, proszę obejrzeć świadka... Mniemam iż nie ma pytań? I niech się pan zajmie też tymi dziewczętami, które pomdlały na widowni - jak zwykle to samo.
WOŹNY SĄDOWY:
Niestety, świadek nadal jest nieprzytomna.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Z racji tego, że świadek Rondo się nie rusza przewodnicząca zarządza przesłuchanie kolejnego...


Czasomierzacz  
   
Co mnie obchodzi, co inni o czymś myślą?:p  
  Nie! Zabierz stąd natychmiast tę myszkę!!! AAAaaaaaaaaa!!!  
Coś tam  
  Skrót do moich ulubionych EmotIkonek, które tu
umieszczam


I jeszcze takie, o ;)
 
Cykajnik informatyczny  
  Google Markt  
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja