O "Sędzi Wesołowskiej" trochę inaczej;)
Rzecz spiso-treścio-podobna  
  Strona, że tak powiem, główna
  Do poczytania:
  OK - parodia SAMW: epizod I
  . . . . . . . . . . . . . . . . epizod II
  . . . . . . . . . . . . . . . . epizod III
  Kolorowe:
  Obrazki - projekt własny
  Animacje!
  Odszukane, czyli raczej nie moje:
  Dowcipy o adwokatach
  Aforyzmy, czyli czwarty wymiar
  Jak youtube zaskakuje
  Rzeczy techniczne:
  Czy ktoś mnie odwiedził?
  Kontakt with mee
  __________________[edytuj]__________________
. . . . . . . . . . . . . . . . epizod III
Teraz dla odmiany w dzień, ale chyba takiemu pisaniu nie sprzyja przytomność umysłu. A może to dlatego, że rzecz zaczyna wreszcie do czegoś zmierzać?


Sędzia Anna Maria Wesołowska
Parodia epizod II
czyli zeznania pokrzywdzonej i jej przyjaciółki


SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Z racji tego, że świadek Rondo się nie rusza przewodnicząca zarządza przesłuchanie kolejnego, pana Jerzego Romirskiego.
WOŹNY SĄDOWY:
Świadek Jerzy Romirski.
JERZY ROMIRSKI:
(wchodzi)
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Nazywa się pan Jerzy Romirski?
JERZY ROMIRSKI:
Owszem.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Proszę powiedzieć, ile ma pan lat, gdzie mieszka i co robi.
JERZY ROMIRSKI:
Tak więc mam 40 lat, mieszkam w Kwaśnicy Dolnej, a z wykształcenia jestem fizykiem atomowym. Studia z tej dziedziny na Akademii Warszawskiej ukończyłem z wyróżnieniem, jako jeden z najlepszych uczniów.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
A czym się pan zajmuje teraz?


O tym już za chwilę:

JERZY ROMIRSKI:
Wysoki Sądzie, oni obaj byli kompletnie pijani!
BARBARA RONDO:
Policja! Zgwałcili mnie!
RÓŻA KIEŁBASA:
Widziałam, czyja to była noga i mam ją ze sobą!
ALOJZY KWITEK:
Facet dosłownie zamordował ją, okradł, a potem zjadł!
CEZARY CEZARY:
To ona jest matką dziecka waszej siostry!
ARTUR LIPIŃSKI:
Ale... proszę strony o spokój..!
MISTRZ YODA:
Ciemna strona jest... bardzo ciemna...
ALFRED MACDONALD:
Jak to... oboje jesteśmy w ciąży???

Zostańcie z nami!

(...)

JERZY ROMIRSKI:
Tak więc mam 40 lat, mieszkam w Kwaśnicy Dolnej, a z wykształcenia jestem fizykiem atomowym. Studia z tej dziedziny na Akademii Warszawskiej ukończyłem z wyróżnieniem, jako jeden z najlepszych uczniów.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
A czym się pan zajmuje teraz?
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Prowadzę knajpkę „Explozja“.
JAROSŁAW MALINOWSKI:
(wstaje) Wysoki Sądzie, mogę..?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Już teraz..?
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Tak! Bo ja chciałbym złożyć reklamacje! Pan prokurator właśnie nam tu wszystkim powiedział, że mam śmiertelną dwakę promili... eee... (do prokuratora) Ile tego było?
ARTUR ŁATA:
(patrzy w papierki) Dokładnie 3,6 promila. Aaale to nie jest poziom alkoholu, jaki ma pan we krwi teraz, tylko jaki miał pan wtedy, na miejscu zdarzenia.
JAROSŁAW MALINOWSKI:
No i co z tego? Ja wtedy byłem równie trzeźwy, jak teraz! No może nie zupełnie... Wtedy nie było aż tylu różowych flamingów...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
(do protokolantki) Proszę zaprotokołować, że podczas rozprawy na sali obecne są flamingi.
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Aaa... a żeby było ciekawiej pan prokurator powiedział też, że to była śmiertelna dawka!
JERZY ROMIRSKI:
Czy pan prokurator żartuje?? Na Polaka? 6 promili?? Właśnie najnowsza definicja promila weszła do międzynarodowego układu jednostek SI. To było jakoś, że... promil jest to jedna dziewiąta chyba dawki alkoholu wziętej doustnie, jaka zabije Polaka w temperaturze topnienia rtęci pod ciśnieniem tysiąca iluś paskali! A nie że 6! Tyle to najwyżej dla jakiegoś chudego Anglika mope wystarczyć!
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
No dobrze, ale...
JAROSŁAW MALINOWSKI:
W sumie to... jak tak się zastanowię to nawet mogłem być pijany...
ARTUR ŁATA:
Ooo, miło słyszeć.
MAGDALENA WILK:
(wściekła)
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Poprostu ja na codzień oglądam takie widoki jak tamten, więc... nie rozróżniłem...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Ale do pana jeszcze wrócimy... Czy jest pan spokrewniony lub spoinowacony z którymś z oskarżonych?
JERZY ROMIRSKI:
Z oskarżonymi nie, ale ta pani (wskazuje na pokrzywdzoną) czasami mi daje.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
No dooobrze... Nie będziemy dociekać, co takiego konkretnie pani oskarżycielka posiłkowa panu daje... Pouczam, że musi pan zeznawać zgodnie z prawdą, ponieważ składanie fałszywych zeznań jest karalne karą pozbawienia wolności.
ANDRZEJ MĘKAL:
Prawie jak w normalnym sądzie.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Panie mecenasie za tego typu uwagi zaraz wyrzucę pana z sali! Wszystko pan zepsuł!
ANDRZEJ MĘKAL:
Ale... jak to mnie pani... mnie Sąd wyrzuci..? Ja muszę bronić klienta!
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Pożyczy sobie od państwa pisaki i jakoś da sobie radę. (do świadka) No więc... Prowadzi pan bar „Explozja“ znajdujący się od 3 kilometry od Chrzanowa, gdzie miało miejsce zajście. To u pana zatrzymali się oskarżeni przed zajściem wypadku, prawda?
JERZY ROMIRSKI:
Owszem.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
W takim razie był pan ostatnią osobą, która widziała ich w normalnym stanie świadomości. Chyba nikt inny już nigdy tego nie doświadczy... Proszę opowiedzieć o tym, co się u pana wydarzyło.
JERZY ROMIRSKI:
Oskarżeni i kilku ich kolegów pojawiło się u mnie około 12... Trochę mnie to zdziwiło, ponieważ nie jest to pora typowa na wypad do knajpy, jednak szybko zorientowałem się, że jest teraz czas sesji studenckich i najwyraźniej postanowili u mnie oblać zaliczony egzamin.
ZENON LEŚNIAK:
Hyyy... To ja jednak zdałem..! (łapie się za głowę) Wszystko pamiętam! Ta całka potrójna dziewiątego stopnia po obszarze...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Panie Leśniak! Chce pan następną karę?
ARTUR ŁATA:
( wstaje) Wysoki Sądzie, mi to przypomina groźbę karalną.
ZENON LEŚNIAK:
Jak to..!? Czy ja wspomniałem coś o bramce logicznej?
ANDRZEJ MĘKAL:
(ciszej) To może niech pan już lepiej udaje, że nic nie pamięta...
JERZY ROMIRSKI:
Niech się Sąd nie przejmuje. Wtedy też tak majaczył. A właściwie wszyscy. Jak tylko weszli. Co prawda mi się miło słuchało, ale bałem się, że klienci zaraz dadzą nogę.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
I co świadek zrobił?
JERZY ROMIRSKI:
No coż, nie awanturowali się, nie przeklinali... Pozostało mi jedynie otworzyć szerzej drzwi, żeby się ludzie w panice nie podeptali... Nooo ale studenci szybko zaczęli zamawiać kolejne setki, więc już nawet się nie przejmowałem. Za jakąś godzinę towarzystwo zaczęło się powoli rozchodzić i niedługo zostali już tylko oni dwaj. No i wtedy pożałowałem, że tak chętnie przynosiłem im drinki.
ARTUR ŁATA:
Co ma pan na myśli?
JERZY ROMIRSKI:
Jeden z oskarżonych (wskazuje na Malinowskiego) o ten, zaczął się strasznie awanturować. Krzyczał, że... to piwo jest słabe, bo... jak to jest bar „Explozja“ to on chce wybuchnąć, że podłoga nie jest foremna, że kolor słoni mu się nie podoba... Nie dało się wytrzymać, jak się wydzierał! A potem zaczął się pojedynkować z wieszakiem. No i to już był koniec jego wizyty w moim barze.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Znaczy: wyrzucił go pan?
JERZY ROMIRSKI:
Ależ nie musiałem! Nie widział Sąd tego wieszaka!
ANDRZEJ MĘKAL:
Dooobrze... A co w tym czasie robił oskarżony Leśniak?
JERZY ROMIRSKI:
A to było zupełnie co innego! Wcale z nim nie miałem kłopotów, pełna kulturka, cichutki... Cały czas, jak tamten wrzeszczał, to on sobie grzecznie leżał pod stołem.
ANDRZEJ MĘKAL:
Wie pan, jednak nie zupełnie to chciałem usłyszeć.
ARTUR ŁATA:
(do Leśniaka) Proszę pana... Czy zawsze upija się pan w towarzystwie do nieprzytomności?
ZENON LEŚNIAK:
Upijam się do nieprzytomności w różnych miejscach.
ARTUR ŁATA:
Niezupełnie to miałem na myśli, ale dziękuję.
AGNIESZKA KRASICKA:
(do obrońcy) To nie jest pana szczęśliwy dzień.
ANDRZEJ MĘKAL:
Jak tak na panią patrzę, to się zgadzam.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
To weź sobie Andrzej na Artura może popatrz dla odmiany... (do świadka) I co dalej oskarżeni zrobili?
JERZY ROMIRSKI:
Oskarżony Malinowski walczył z wieszakiem, ale kiedy sprzedał mu lewego sierowego w środkowy haczyk... Nawet nie wie Sąd, jak to jest oberwać takim dębowym słupkiem w rękę, a co dopiero jak się spudłuje... Przez następne 10 minut próbował trafić do drzwi, ale... No sam nie wiem, dlaczego mu nie wychodziło, przecież stał dwa metry od nich.
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Bo ja, Wysoki Sądzie, robiłem rozpoznanie terenu.
ARTUR ŁATA:
Taaak? (złośliwie) I jakie pan wyciągnął wnioski?
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Noooo... Zapomniałem.
MAGDALENA WILK:
Wysoki Sądzie, obrona dysponuje niezależną analizą ściany sporządzoną przez najlepszych warszawskich architektów, geologów i jednego archeologa.
ARTUR ŁATA:
Nooo i... na co nam ona?
MAGDALENA WILK:
Otóż, panie prokuratorze, jest ona dowodem na to, że skoro poważni szanowani naukowcy pod pretekstem przestępstwa bez zastanowienia robią analizę starej ściany jakiejś małej knajpki kilka kilometrów od miasta, to nie ma nic dziwnego w tym, że mój klient też by chciał!
ARTUR ŁATA:
A nie uważa pani mecenas, że ci specjaliści robili to nieco innymi metodami?
JERZY ROMIRSKI:
Eeeee, do mnie tacy specjaliści przychodzą prawie codziennie i badają te ściany na przeróżne sposoby. Dzięki temu mam już 5 atestów, 8 certyfikatów i 2 potwierdzenia jakości.
ARTUR ŁATA:
I brudne poobijane ściany - oczywiście.
JERZY ROMIRSKI:
Za to jak pan prokurator będzie szukał odcisków palców, to proszę od razu do mnie.
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Z tego co pamiętam, to nie tylko palce się tam odcisnęły... Dziwne miejsce...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Dobrze, dobrze, wystarczy... Oskarżony Malinowski wyszedł i co dalej? Oskarżony Leśniak nie wychodził razem z nim..?
JERZY ROMIRSKI:
A tam od razu wyszedł! Kiedy po 10 minutach trafił w drzwi okazało się, że jeszcze musi odnaleźć klamkę. No, to już było dla niego zdecydowanie za dużo. Jedno jest pewne - na teście ABC ten egzamin nie polegał. W każdym razie, kiedy oskarżony zrozumiał, że musi jeszcze złapać, a potem przekręcić, i to dość mocno, gałkę, to zrobił odwrót i zaczął szukać między stołami kolegi.
ZENON LEŚNIAK:
(ciszej) Jarek, to skąd ty wiedziałeś, że ja jestem pod stołem? Przecież ja sam nawet tego nie wiedziałem!
JAROSŁAW MALINOWSKI:
No... bo ja poprostu szłem.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Proszę państwa! (do świadka) Co było dalej?
JERZY ROMIRSKI:
No więc znalazł go, przyciągnął za rękę i, jak mówiłem, chłopiec bystry, spokojny, zamiast szukać klamki od razu położył się na futrynie... Ciężka swoją drogą musiała ta sesja być... Położył się i od razu drzwi otwarte!
ANDRZEJ MĘKAL:
Zaraz, zaraz, to nie przejmuje się pan, że mój klient wywalił panu drzwi? Widzi pan, ta pani na przeciwko mnie zaskarżyła naszych klientów o to, że połamali jej paznokcie...
JERZY ROMIRSKI:
Wie pan, ja mam w d**** jej paznokcie...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Panie Romirski! Sala sądowa nie jest miejscem na używanie tego typu określeń!
JERZY ROMIRSKI:
To chce Sąd, żebyśmy wyszli z tym na korytarz..?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Nie, ale jeśli pojawią się jeszcze jakieś gwiazdki z pana strony, to każę pana wyprowadzić!
JERZY ROMIRSKI:
Gwiazdki..? Znaczy się: o Dodzie też nie wspominać?
ANDRZEJ MĘKAL:
Nie, pani oskarżycielka posiłkowa w zupełności nam wystarczy.
JERZY ROMIRSKI:
No to przepraszam... No więc ja... paznokcie tej pani miałem już między pośladkami... Ale drzwi funduje mi Unia Europejska
AGNIESZKA KRASICKA:
(wzdycha) Na paznokcie też by mogli czasem się zrzucić...
ARTUR ŁATA:
No więc mamy rozumieć, że oskarżeni, że tak powiem „wyszli“, a pan został w swoim barze?
JERZY ROMIRSKI:
Czekałem na następnych klientów, tak.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
(podnosi do góry buciora ze stołu sędziowskiego) Czy poznaje pan tego buta?
JERZY ROMIRSKI:
Ooo, oczywiście, to mój but!
MAGDALENA WILK:
Proszę pana, to obuwie znalazła policja na miejscu zdarzenia zaraz po karambolu. Czy może nam pan powiedzieć skąd się tam wzięło, skoro jak nam pan wyjaśnił przed chwilą, pozostał pan u siebie w barze?
JERZY ROMIRSKI:
Niech pomyślę... Najwyraźniej ten Malinowski pomylił go ze swoją czapką.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Proszę?
JERZY ROMIRSKI:
No poprostu - moje obuwie wisiało na wieszaku... Znaczy: nie chcę, żeby się walało luzem po podłodze. Wie Sąd, czasem jak balanga się rozkręci, to wszystko fruwa. I to nie tylko po podłodze... Więc wieszam je na sznurówkach na wieszaku. Ale jak oskarżeni wyszli, to już ich nie było.
JAROSŁAW MALINOWSKI:
No tak coś mi mówiło, że to jakoś nie mój rozmiar. I sznurówki w innym kolorze...
ARTUR ŁATA:
A czy może nam pan wyjaśnić, dlaczego ten but tak wygląda?
JERZY ROMIRSKI:
Czyli że jak..?
ARTUR ŁATA:
(pokazuje palcem) TAK!
JERZY ROMIRSKI:
Aaa że zaniedbany trochę? Ja już mówiłem - państwo nie doceniacie tego wieszaka. Bardzo tych butów nie lubi! A jak jeszcze machnie sobie setkę...
ARTUR ŁATA:
Moment, moment... Czy chce pan powiedzieć, że wieszak zdewastował panu buty? I jak to „machnie sobie setkę“??
JERZY ROMIRSKI:
No bo nerwowy jest.
JAROSŁAW MALINOWSKI:
Czy my aby napewno rozmawiamy o wieszaku?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Obawiam się, że tak. (wzdycha boleśnie) Rozmawiamy o wieszaku i starym zaniedbanym bucie.
MAGDALENA WILK:
Panie Romirski, jakoś trudno mi uwierzyć w to, co pan mówi. (powoli) Czy jest pan pewien, że to wieszak pogryzł pańskie obuwie? Czy widział to pan?
JERZY ROMIRSKI:
Nie powiedziałem, że je pogryzł.
MAGDALENA WILK:
To co z nim zrobił?
JERZY ROMIRSKI:
Właściwie to nie wiem, ale to z całą pewnością jego sprawka!
MAGDALENA WILK:
Na 1000 procent?
JERZY ROMIRSKI:
Na 1000 000 procent, dobrze go znam! Zresztą kto inny miałby to zrobić?
ARTUR ŁATA:
Z ekspertyzy przeprowadzonej przez prokuraturę wynika, że z dużą dozą prawdopodobieństwa to pies go tak załatwił.
JERZY ROMIRSKI:
Napewno nie! To musiał być mój wieszak, niech pan prokurator sprawdzi odciski palców!
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Proszę nie drażnić pana prokuratora.
MAGDALENA WILK:
No ale skoro pan tego nie widział, to skąd pan wie?
JERZY ROMIRSKI:
Opowiedział mi sąsiad Jędrek.
MAGDALENA WILK:
Widział to?
JERZY ROMIRSKI:
Nie...
MAGDALENA WILK:
No to skąd to wie?
JERZY ROMIRSKI:
Od kosmitów.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Dobrze, proszę państwa, zostawmy wreszcie ten wątek..!
JERZY ROMIRSKI:
Swoją drogą ja nie wiem, co wy wszyscy tak się czepiacie tych butów? Całkiem porządne botki przecież...
ANDRZEJ MĘKAL:
Jeszcze jedno pytanie Wysoki Sądzie... (widząc załamanie sędzi) PROSZĘ!
ANNA MARIA WESOŁOWSK:
No niech ci już będzie, Andrzej, ale jak zwykle przeginasz.
ANDRZEJ MĘKAL:
Dziękuję bardzo, no więc... Czy czasem buta do pary nie ma na nodze reżyser..?
JERZY ROMIRSKI:
Nooo tak, pożyczył mi swoje, bo nie chciał, żebym robił wiochę i ...
REŻYSER:
C I Ę C I E !!!
ANNA MARIA WESOŁOWSK:
(spokojnie) Uchyłam.
ZENON LEŚNIAK:
A nie możnaby go od razu wyprosić z sali rozpraw?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Właściwie to... nie jest taki głupi pomysł.
JAROSŁAW MALINOWSKI:
I tak scenariusz diabli wzięli...
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
A więc... Panie Romirski, powiedział pan, że... Nie pamiętam... Co ostatniego do rzeczy pan powiedział?
JERZY ROMIRSKI:
No że... chyba... że pan Leśniak otworzył drzwi.
ARTUR ŁATA:
Tak, „otworzył“ - pełnia ekspresji.
JERZY ROMIRSKI:
Wyszli, śpiewając „Cicha Noc“... Swoją drogą nie wiem dlaczego, bo strasznie się wydzieali. Więcej ich w tamtym tygodniu nie widziałem.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Czy są jeszcze jakieś pytania?
JERZY ROMIRSKI:
Kiedy odzyskam swoje buty?
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Emm... Nie pana miałam na myśli. Pewnie po rozprawie. Czy są pytania? Pani mecenas?
MAGDALENA WILK:
Dziękuję.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Pan Art... Znaczy: prokurator?
ARTUR ŁATA:
Nie mam już, Aniu.
SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA:
Ktoś jeszcze? (ogąlne zaprzeczenie) A może pan, pani Romirski chciałby jeszcze coś powiedzieć?
JERZY ROMIRSKI:
Aaa... w jakim sensie?
ANNA MARIA WESOŁOWSK:
No... Jesteśmy w sądzie.
JERZY ROMIRSKI:
(rozglądając się) Faktycznie, ładnie tu macie:)
ANNA MARIA WESOŁOWSK:
Jeśli to wszystko to dziękuję, może pan usiąść... Na salę poproszę kolejnego świadka, pana...


. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Czasomierzacz  
   
Co mnie obchodzi, co inni o czymś myślą?:p  
  Nie! Zabierz stąd natychmiast tę myszkę!!! AAAaaaaaaaaa!!!  
Coś tam  
  Skrót do moich ulubionych EmotIkonek, które tu
umieszczam


I jeszcze takie, o ;)
 
Cykajnik informatyczny  
  Google Markt  
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja